Amerykański właściciel analizuje przyszłość PZL Mielec
MIELEC. Stanowisko zarządu PZL Mielec w sprawie informacji dotyczących oferty w przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla Ministerstwa Obrony Narodowej.
Zarząd PZL Mielec w imieniu konsorcjum PZL Mielec/Sikorsky Aircraft Corporation chciałby gorąco podziękować wszystkim osobom i instytucjom, które wspierały nas w czasie prac przetargowych. Wasze zaangażowanie, dobre słowo, okazywana publicznie solidarność bardzo nam pomogły. Pokazały, że nie jesteśmy sami, że legendarny Black Hawk ma w Polsce grono oddanych zwolenników, a wręcz miłośników. To budujące doświadczenie mieć Was wszystkich po swojej stronie. To dla nas zaszczyt.
Ministerstwo Obrony Narodowej nie wybrało jednak śmigłowca Black Hawk do testów w przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy dla Wojska Polskiego. Odrzucenie naszej oferty może mieć konsekwencje dla funkcjonowania PZL Mielec. W 2007 roku Rząd RP po kilkumiesięcznych negocjacjach zaprosił firmę Sikorsky, poprzez jej właściciela UTC, do zakupu 100 proc. udziałów w celu uratowania firmy oraz wprowadzenia produktu, z którym mogłaby dalej rosnąć. Był nim właśnie śmigłowiec Black Hawk. Niestety, nie znalazł on uznania polskich władz, mimo iż 28 krajów świata używa go jako podstawowego śmigłowca wielozadaniowego.
Jak każda firma funkcjonujemy w środowisku biznesowym, dlatego też właściciel analizuje teraz sytuację, co może mieć różne skutki dla PZL Mielec.
Po ogłoszeniu decyzji MON w przestrzeni publicznej oraz w mediach pojawiło się wiele wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa, władz i ludzi polityki stawiających w niekorzystnym świetle konsorcjum PZL Mielec/Sikorsky Aircaft Corporation, które złożyło w przetargu ofertę zakupu przez Wojsko Polskie produkowanego w Mielcu śmigłowca Black Hawk.
W pełni szanując prawo MON do wyboru oferty, którą uważa za najkorzystniejszą i nie kwestionując decyzji Ministerstwa, czujemy się jednak w obowiązku odnieść do wypowiedzi, naszym zdaniem, krzywdzących. Wierzymy, że wynikają one zapewne z emocji wywołanych reakcjami opinii publicznej i związków zawodowych i nie mają na celu oczerniania PZL Mielec. Dotychczas nie zabieraliśmy głosu w tej sprawie – poza oświadczeniem wydanym tuż po ogłoszeniu decyzji MON - nie kwestionowaliśmy jej zasadności, nie podważaliśmy argumentacji Ministerstwa. Teraz jesteśmy jednak zmuszeni przemówić.
Już w czerwcu 2014 roku przekazaliśmy do MON kilkaset pytań dotyczących wymogów technicznych, gdyż te przedstawione w zapytaniu ofertowym odbiegały znacznie od ducha wcześniej prowadzonego dialogu technicznego. Jesienią 2014 roku konsorcjum sygnalizowało MON, że mogą pojawić się trudności w spełnieniu literalnie wszystkich warunków przetargu. A w grudniu tego samego roku ówczesny prezes Sikorsky Aircraft Corporation Mick Maurer wysłał nawet list do ministra obrony narodowej oraz prezydenta RP informujący, iż Sikorsky nie może złożyć oferty. Z uwagi na utajnienie dokumentacji przetargowej, nie możemy ujawnić tych wymagań technicznych.
Konsorcjum mając na uwadze, że produkowany w Polsce Black Hawk to rozwiązanie tanie, skuteczne i przede wszystkim szybkie - w rozumieniu terminu dostaw, zmieniło zdanie i przystąpiło do przetargu. Mieliśmy nadzieję, że MON uwzględni te walory, pomimo luk formalnych w pełnej komplementarności naszej oferty z wymogami przetargowymi. Zgodnie z Kodeksem Etycznym UTC jesteśmy zobowiązani do składania tylko wiarygodnych ofert. Nie składamy pustych zobowiązań, jeśli uważamy, że nie możemy spełnić wszystkich wymagań klienta. Dlatego też nasza oferta nie mogła być skonstruowana inaczej.
Nie zaoferowaliśmy w przetargu śmigłowca cywilnego. Black Hawk nigdy takim nie był. Na świecie lata obecnie około 4000 tych maszyn, żadna z nich nie jest śmigłowcem cywilnym. Używają ich siły zbrojne lub organizacje paramilitarne – policja, straż graniczna, służby antynarkotykowe, itp. Od początku swojej historii Black Hawk był i nadal jest śmigłowcem przeznaczenia wojskowego. Tak został zaprojektowany, a jego modyfikacje są rezultatem doświadczeń zdobytych na polu walki. To ten sam Black Hawk, który był obecny w Polsce od 2014 roku i brał udział w manewrach wojskowych w ramach ćwiczeń Atlantic Resolve.
Regulacje wewnętrzne koncernu UTC, właściciela Sikorsky i PZL Mielec, zabraniają sprzedaży broni. Nie mogliśmy zatem zaoferować uzbrojonego śmigłowca bezpośrednio, co wcale nie znaczy, że oferowaliśmy wariant cywilny, bo taki nie istnieje. Proponowaliśmy zakup broni przez rząd, u dowolnego, wskazanego przez niego polskiego producenta. Konsorcjum zainstalowałoby ją na śmigłowcach, zintegrowało i w efekcie Wojsko Polskie otrzymałoby maszyny w pełni uzbrojone. Podobnie dzieje się przy wszystkich zakupach śmigłowców Black Hawk, a są one używane przez 28 państw świata. W żadnym z nich taki sposób instalowania broni na maszynach nie był problemem.
Z pewnością nie oferowaliśmy w przetargu „malucha”, kiedy MON zgłaszał zapotrzebowanie na „poloneza”. W naszej ofercie znalazł się produkowany w Polsce Black Hawk, międzynarodowa wersja najnowocześniejszej odmiany z rodziny Black Hawk. Konsorcjum nigdy nie planowało zaoferowanie większej maszyny, o czym informowaliśmy MON, ponieważ byłoby to rozwiązanie nieproduktywne, za drogie i niesprawdzone. Nie mogliśmy zaproponować śmigłowca o większych rozmiarach, choćby S-92, ponieważ jego cena jednostkowa sprawia, iż zakup planowanej przez MON liczby śmigłowców nie mieściłby się w przeznaczonym na to budżecie. Ponadto, nie jest on produkowany w Polsce. Zdecydowaliśmy się więc zaoferować MON produkt, który będzie pasował do przedstawionego budżetu Ministerstwa, bez konieczności zmniejszenia liczby kupowanych śmigłowców. W czasie walk, niesienia pomocy humanitarnej, czy innych misji, posiadanie mniejszych śmigłowców, ale w większej liczbie jest często bardziej preferowane. Black Hawk proponowany przez PZL Mielec spełniał wymagania MON w zakresie liczby przewożonych żołnierzy, ładowności i możliwości przewożenia ładunku zewnętrznego. Nie kwestionujemy, tego że śmigłowiec CARACAL może więcej. Ale, warto podkreślić, iż te dodatkowe możliwości wiążą się ze znacznie wyższą ceną, nie tylko zakupu, ale i późniejszej eksploatacji, która jest od 2 do 3 razy wyższa.
Kolejnym zarzutem było złożenie oferty denominowanej w dolarach, a nie w złotych. To również korporacyjna praktyka Sikorsky, stosowana także przez inne firmy na całym świecie. Waluty są wszak łatwo przeliczalne i określenie cen w dolarach nie powodowałoby w najmniejszym stopniu naruszenia budżetu przeznaczonego na zakup śmigłowców dla Wojska Polskiego. Z pewnością taki sposób denominowania nie miał żadnego wpływu na jakość naszej oferty, na jakość produktu – Black Hawk.
Wreszcie sugestia, by protestujące związki zawodowe zwróciły się do zarządów swoich firm z pretensjami, że nie złożyły one oferty pozwalającej zaakceptować ją do testów. Konsorcjum PZL Mielec/Sikorsky zaproponowało Polsce „klejnot koronny”, legendarny śmigłowiec w najnowocześniejszej wersji. Uczyniliśmy to mając na uwadze jakość tej maszyny, jej osiągnięcia oraz to, że jest już produkowana w Polsce i moglibyśmy dostarczyć pierwsze egzemplarze w 12 miesięcy od podpisania kontraktu - z Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu, a nie z zagranicy. Z żadnym innym śmigłowcem rodziny Sikorsky nie byłoby to możliwe. Zrobiliśmy to mając na uwadze miejsca pracy ponad tysiąca osób zatrudnionych w Mielcu właśnie przy śmigłowcu Black Hawk (na prawie 2200 pracujących w firmie). Czy to wina zarządu, że myśli o tych ludziach, że myśli o przyszłości polskiego przemysłu lotniczego oraz budżecie klienta i proponuje Rządowi polskiemu najlepszy produkt, jaki posiada? Oferowana wersja śmigłowca była jedyną możliwą.
Zarząd Polskich Zakładów Lotniczych Sp. z o.o. w Mielcu